piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 5

-Chodźmy.- uśmiechnęłam się.
-Na pewno?
-Tak ufam ci.-ruszyliśmy w stronę lasu. Przez całą drogę przytulałam się do Damiana. Nie przepadam gdy jest ciemno chodzić po lesie. Gdy wyszliśmy z lasu ujrzałam most. Ten most dobrze znałam przychodziłam tu gdy moja mama umarła lubiłam siedzieć i wpatrywać się w wodę. Czasami przychodziły tu rodziny szczęśliwe obserwowałam je uważnie miałam nadzieje że kiedyś taką rodzinę stworze. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Damiana.
-Chodź usiądziemy.- powiedział chłopak i ujął moją dłoń, a ja kiwnęłam głową. Usiadłam obok Damiana i wpatrywałam się w księżyc odbijający w tafli wodnej. Nastała chwila ciszy.
-Byłaś tu kiedyś?- szepnął chłopak.
-Tak..przychodziłam tu często.
-Czemu przestałaś?- spojrzałam na Damiana.
-To miejsce przywołuje mi wspomnienia z kilku lat.
-Co się wtedy stało? Jak nie chcesz odpowiadać zrozumiem.
-Moja mama umarła.-chciałam być twarda ale nie umiałam po policzku spłynęła mi łza. Chłopak to zauważył przytulił mnie. Czułam się przy nim bezpieczna.
-Przepraszam że spytałem. Nie płacz nie lubię gdy jesteś smutna.
-Nic się nie stało.-spojrzał na mnie. Wytarł mi łzy z policzków.
-Chcesz już wracać?- spytał.
-Nie.-położyłam się na plecach a chłopak obok mnie. Po chwili ciszy spytałam:
-Jak tu trafiłeś?
-Spacerowałem wczoraj zwiedzałem okolice i trafiłem na tą drogę poszedłem nią ujrzałem most. Chciałem pokazać ci te miejsce ale nie wiedziałem że tu byłaś.
-Czemu akurat mi?- spojrzał na mnie.
-Bo ty jesteś wyjątkowa.-chłopak zaczął zbliżać swoją twarz do mojej był blisko moich ust ale się odsunął.
-e..co to miało być?- spytałam.
-Obawiam się że jak cię pocałuje to mnie wrzucisz do jeziora. –zaśmiałam się.
-no nie jestem aż tak brutalna. –spojrzałam na niebo. Było bez chmurne.
-wole nie ryzykować.
-miły.
-Nie chciałem być nachalny.
-Jakbyś był nachalny już dawno bym cię wrzuciła do jeziora. -chłopak zaśmiał się.
-To kiedy idziemy na randkę? –zaśmiałam się.
-a to nie jest randka ?
-nie .To jest taki spacerek.
-aha..spacerek. To może byśmy tak w dzień chodzili na te spacerki?
-jasne. Kiedy tylko chcesz. –zawiał lekki wiatr. Zrobiło mi się zimno bo w pośpiechu nie wzięłam żadnej bluzy byłam w krótkich spodenkach i czarnej bokserce.
-Masz.-dał mi swoją bluzę bez zastanowienia wzięłam i założyłam ją. Była taka ciepła. Spojrzałam na chłopaka miał na sobie krótką luźną czarną bluzkę.
-Teraz tobie będzie zimno.
-wiem.-uśmiechnął się chytrze.
-Musisz mnie przytulić żeby było mi ciepło.
-Sprytny jesteś.- uśmiechnął się szeroko. Przytuliłam się do chłopaka. Po chwili usnęłam 
Obudziłam się w łóżku. Myślałam że to był sen ale podniosłam się do pozycji siedzącej to nie był mój pokój. Nie było słychać kłótni. Kolor ścian był beżowy siedziałam na dużym dwuosobowym łóżku na przeciwko mnie był telewizor. Spojrzałam w prawo na sofie spał Damian. Wyglądał słodko ale musiałam go obudzić żeby dowiedzieć się gdzie jestem. Wstałam z łóżka klęknęłam przy sofie i szturchnęłam Damiana.
-Damian!- Zbliżyłam swoją twarz do chłopak i delikatnie musnęłam jego usta od razu się obudził przyciągnął mnie do siebie tak że leżałam na nim odwzajemnił całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie jego ręce błąkały po moim ciele.
-Śniadanie jest na stole.-usłyszałam spojrzałam w bok w drzwiach stała krótko ścięta blondynka wyglądała na około czterdzieści lat. Zarumieniłam się.
-Zaraz zejdziemy na dół.-powiedział Damian. Kobieta poszła.
-Damian kto to był?- chłopak zaśmiał się.
-Moja mama.
-Jak się znalazłam u ciebie w domu?- bardzo mnie to ciekawiło.
-Przyniosłem cię. Nie zostawiłbym cię na moście.
-Dziękuje.
-A ja dziękuje że mnie tak pieszczotliwie obudziłaś.
-Chodźmy na te śniadanie.-wstałam.
-nie. Jeszcze pięć minut!- pociągnął mnie za rękę upadłam na niego. Zabolał mnie brzuch już nie mówiąc o cyckach.
-Ałłł!
-Przepraszam.
-Wstawaj nie będziemy cały dzień leżeć na sofie.
-Jeszcze chwila.
-Damian!- wstałam poprawiłam energicznie włosy. Wstał.
-Chodź.-złapał mnie za rękę i zeszliśmy po schodach na dół. Kuchnia była połączona z jadalnią. Na stole stały kanapki. Przy stole siedziała mama Damiana czytała gazetę.
-Dzień dobry nie przedstawiłam się jestem Justyna.-Kobieta oderwała wzrok od gazety i spojrzała na mnie. Podałam dłoń.
-Dzień dobry jestem Iwona mama Damiana.- Kobieta uścisnęła.Usiadłam na krześle a chłopak obok mnie. Zaczęliśmy jeść śniadanie. Nastała chwila ciszy przerwała ją mama Damiana.
-Od kiedy się spotykacie?- spytała. Zaczęłam się śmiać ale po chwili przestałam bo spojrzeli się na mnie.
-Mamo.-zaczął Damian.-Jesteśmy tylko przyjaciółmi.- dodał po chwili. Do kuchni wjechał jakiś chłopak na deskorolce. Wyglądał na 16 lat. Jest blondynem o niebieskich oczach. Ma grzywkę , która zasłanie jego czoło. Ubrany jest w czarne rurki z krokiem i luźny podkoszulek. Na głowie miał biały full cap. Typowy skejcik.
-Serrio? Każdą przyjaciółkę całujesz ? –spytał blondyn.
-Oczywiście.-uśmiechnął się szeroko.- ale to nie ja całowałem Justynę tylko ona mnie.-dodał po chwili.
-wmawiaj sobie.-chłopak spojrzał na mnie.
-Ja też chcę taką przyjaciółkę.- powiedział blondyn i podjechał do lodówki.
-na taką trzeba zasłużyć.-odpowiedział Damian i spojrzał na blondyna.
-nawet się nie przedstawiłem-powiedział chłopak i podjechał bliżej mnie.
-Jestem Dawid młodszy brat Damiana.-podał mi rękę.
-Justyna.- uścisnęłam dłoń Dawida. Chłopak wziął picie z lodówki i wyjechał z kuchni.
Resztę śniadania zjedliśmy w ciszy. Gdy weszliśmy na górę. Od razu położyłam się na łóżku. Chłopak zaśmiał się i położył obok mnie.
-Wygodnie?- spytał.
-wygodnie, cicho , spokojnie czuje się bezpieczna jak nigdy.
-miło słyszeć. Wpadaj kiedy tylko chcesz.
-nie znam drogi.
-poznasz jak będziesz wieczorem wracać.
-Wieczorem?-spojrzałam na chłopaka pytająco...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz