środa, 20 listopada 2013

Rozdział 8

Obudziłam się o 7.00.Spojrzałam przez okno świeciło słońce. Postanowiłam że założę krótkie miętowe spodenki i czarną bokserkę. Związałam włosy w kucyka. Gdy brałam torbę usłyszałam dźwięk sms'a. Wzięłam telefon do ręki. Odblokowałam. Dostałam sms'a od Damiana? Nie przypominamy sobie żebym dawała mu mój numer telefonu.
Od Damiana:
czekam pod twoim domem piękna ;*
Uśmiechnęłam się. Nic nie odpisałam. Zeszłam na dół. Założyłam trampki i wyszłam z domu. Przed domem stał Damian.
-Cześć.-powiedziałam przechodząc przez furtkę.
-Siema. Co tak długo?- ruszyliśmy w stronę szkoły.
-Mogłeś mnie uprzedzić że przyjdziesz.
-Możesz wcześniej wstawać.-spojrzałam na chłopaka.
-Możesz wolniej iść.
-Nie przywitałaś się ze mną.
-Powiedziałam cześć.-wskazał na policzek.
-wohoho..przez ciebie nie zjadłam śniadania.
-Chcesz?- wskazał na kanapkę.
-nie bo pewnie zatruta.-chłopak zaśmiał się.
-nie otruł bym cię.
-a wiadomo.
-Taka ślicznotka musi żyć.
-dobra..słodzisz mi..co chcesz?
-no bo wiesz ja codziennie pokonuje tyle drogi żeby przyjść po ciebie więc jakaś zapłata przydałaby się.
-nie musisz przychodzić.
-muszę a co jakby cię ktoś napadł? albo byś się przewróciła?
-jakoś przez rok i pół nic mi się nie stało.- potknęłam się upadłam.
-Damian! To przez ciebie!
-a co ja zrobiłem?- spojrzał na mnie zdziwiony.
-sam przed chwilą powiedziałeś że co by się stało jakbym upadła!
-Daj pomogę ci.-wyciągnął do mnie ręce.
-Nawet mnie nie dotykaj.
-Wolisz leżeć na tym chodniku?- podniósł jedną brew.
-Tak! Jest taki wygodny! w przeciwieństwie do ciebie same kości!
-To samo mogę powiedzieć o tobie.-wstałam z trudem ale wstałam.
-skąd masz mój numer?- spytałam.
-co?- udawał idiotę.
-Mój numer skąd masz?
-no..y..dałaś mi.
-Jakbym ci dała to bym pamiętała.
-widocznie zapomniałaś.
-Damian!- krzyknęłam.
-zapisałem sobie.
-czy ty grzebałeś w moim telefonie?- podniosłam jedną brew.
-Tylko numer zapisałem.
-Jasne.-dostrzegłam moją przyjaciółkę.
-Byłaś ślicznym dzieckiem.- walnęłam go w głowę.
-Pedofil!- wrzasnęłam.
-Ej to nie było miłe piękna.
-To nie miało być miłe piękny.
-Piękny to może być gej.
-no właśnie Damian.-chłopak chciał coś powiedzieć ale pobiegłam do Dari.
-Hej!- krzyknęłam.
-Hej! widzę że masz towarzysza w drodze do szkoły.
-Jasne ale przez tego mojego ‘towarzysza’ śniadania nie zjadłam.-zrobiłam smutną minę.
-och..biedactwo. Nie dał ci nic do jedzenia?
-nie dał szkoda mu na mnie pieniędzy.- zaśmiałam się.
-Ehh..co ty masz za chłopaka.
-Przyjaciela.-poprawiłam przyjaciółkę.
-Serrio? Jeszcze nie jesteście parą?
-znaczy no pytał się mnie.
-a ty się nie zgodziłaś.
-nie uważasz że to trochę za wcześnie? Znamy się tylko tydzień.
-Na miłość nigdy nie jest za wcześnie.
-ale niedawno byłam z Kacprem.
-ahh..te twoje wymówki.- westchnęła przyjaciółka. –no i dobrze że nie jesteś z Kacprem to dupek. Każdą wykorzystuje.
-Może się zmieni.
-Takie osoby nigdy się nie zmienią.
-dobra..powiedz mi lepiej jak tam sprawy z Kubą?
-y..nie gadam z Kubą.
-a powiedziałaś mu?
-jeszcze nie. Chodź bo za chwile zaczną się lekcje. –kiwnęłam głową i ruszyłyśmy w stronę szkoły.
Gdy skończyły się lekcje zaczął padać deszcz. Wyszłam ze szkoły i próbowałam znaleźć Damiana. Chce go przeprosić za to że tak na niego nakrzyczałam. Zobaczyłam że stoi pod drzewem. Przedarłam się przez tłum i pobiegłam do chłopaka. Od razu go przytuliłam.
-Przepraszam ze rano na krzyczałam na ciebie.-chłopak zaśmiał się. 
-Wybaczam ci. –pocałowałam chłopak w policzek. Dał mi swoją bluzę. Odprowadził mnie pod same drzwi.
-dziękuje że mnie odprowadziłeś.
-spoko.- zdjęłam bluzę i dałam chłopakowi.
-Przyjdę o 16.00.-spojrzał mi w oczy. Moje serce zaczęło szybciej bić?
-hę?
-no o 16.00 jest ten festyn.
-Tylko że ja idę z Darią.- skłamałam. Mina chłopak była bezcenna. Zaczęłam się śmiać.
-Osz ty! Okłamałaś mnie. Tak pogrywasz.-zaczął mnie łaskotać.
-Damian! przestań!
-Liczyłem że znowu mnie pocałujesz.-przestał mnie łaskotać.
-pff...-zrobił smutną minę. Odkręciłam się i otworzyłam drzwi. Gdy wchodziłam poczułam że Damian klepną mnie w tyłek. Miałam się odkręcić ale chłopak zamknął drzwi.
-Justyna to ty?- usłyszałam krzyk ojca z salonu.
-Tak.-powiedziałam obojętnym tonem. Pewnie zauważyliście że z ojcem w ogóle nie rozmawiam. Tylko wtedy gdy coś chce. Weszłam do salonu. Ojciec siedział z Renatą na sofie a obok ich stały walizki. Usiadłam w fotelu.
-Za godzinę mamy samolot wyjeżdżamy na tydzień.-powiedział ojciec.
-Gdzie?- powiedziałam bez entuzjazmu.
-Do Kołobrzegu.-a co oni będą tam robili tydzień? Po ostatnim ich wypadzie bym miała rodzeństwo ale Renata poroniła.
-Masz klucze.-dał mi do ręki.
-Nie rozwal domu.
-Jasne.- wzięli walizki i wyszli z domu. Zamknęłam drzwi. Walnęłam się na sofie. Wyciągnęłam telefon. Wybrałam numer Dari. Po drugim sygnale odebrała.
-Hallo.- usłyszałam głos przyjaciółki.
-Za hallo to w łeb dają.-przyjaciółka westchnęła.
-Co chcesz?
-Wbijaj do mnie.
-Będę za 15 minut.
-Spoko. Czekam.-rozłączyłam się.
Przez ten czas zjadłam obiad. Gdy usłyszałam że ktoś puka wstałam i podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez judasz. Ujrzałam przyjaciółkę. Otworzyłam drzwi.
-Hej!
-Cześć. Wejdź.-przyjaciółka weszła a ja zamknęłam drzwi. Weszłam do salonu i walnęłam się na sofie znowu.
-A więc miałam popatrzeć jak się opierdalasz w domu?- spytała brunetka siadając w fotelu.
-Nie lubię sama siedzieć w domu.
-Było zadzwonić po Damiana.
-No co ty nie powiesz.-pokazałam przyjaciółce język.
-Gdzie twój tata?
-Pojechał do Kołobrzegu z Renatą. Na samą myśl co oni będą tam robić rzygać mi się chce.-dziewczyna zaśmiała się.
-Zwiedzać.
-Jasne tak jak ostatnio.
-Czyli masz chatę wolną. Kiedy robimy imprezę?- spytała radośnie przyjaciółka.
-oh..noł. Po ostatniej imprezie nie mogę znaleźć wazonu.-zaśmiała się.
-pamiętam przez cały dzień go szukałaś. A tata skapnął się?
-nie przesadzaj. Ojciec się nie skapnął ale Renata to pewnie coś podejrzewa.
-no szkoda. Bo wiesz ja mam niedługo urodziny.
-Jakbym mogła zapomnieć.
-Ale ojciec wyjeżdża w piątek w delegacje więc w sobotę będę miała chatę wolną.-mama Dari zostawiła ją jak miała 8 lat. Mieszka z ojcem.
-Ty? Przecież w ciąży jesteś.
-nie będę piła.
-nie o to chodzi. Możesz poronić.
-Będę uważać.
-A jak układa ci się z Kubą?
-nie rozmawiamy. Jak pieczenia ciasta na festyn?
-nooo..upiekłam.
-serrio? przecież ty wodę w czajniku potrafisz spalić?
-wtedy byłam mała. Trochę było czarne ale chyba jadalne.
-Jak to chyba?
-Damian wyrzucił.-zrobiłam smutną minę.
-oj...

3 komentarze:

  1. Dużo dialogów i to mi się podoba, wprawdzie muszę nadrobić te wszystkie rozdziały, ale bardzo mi sie podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję że wpadłąś i zostawiłaś ślad. Zastanawiałam się czy tych dialogów nie jest za dużo, ale jak widać chyba nie :)

      Usuń
    2. Zapraszam również do mnie na rozdział 1
      i-need-friend.blogspot.com

      Usuń