Gdy Justyna poszła do Dari. Poszedłem do Kuby i Filipa.
-siema!- krzyknęli.
-no siema!- odpowiedziałem.
-Ej daj głodny jestem.-powiedział Filip wskazując na ciasto.
-możesz pomarzyć to ciasto na festyn!- spojrzałem w stronę Justyny. Blondynka akurat spojrzała w moją stronę. Napotkałem jej wzrok. Mrugnąłem. Oblały ją rumieńce od razu się odkręciła. Uwielbiam jak się rumieni wtedy wygląda tak ślicznie.
-Kogo pożerasz wzrokiem?- usłyszałem głos Kuby. Spojrzałem na blondyna.
-Nie mów że Darie bo to jego była.-wymamrotał Filip.
-Nie Darie.
-Justynę?- dopytywał Kacper.
-Tak.
-A co wy razem jesteście?- spytał Filip podnosząc jedną brew.
-Chyba.
***
*Oczami Justyny*
Około godziny 16 zaczął się Festyn. Po przemowie dyrektorki. Było kilka konkurencji. Damian wziął udział w przeciąganiu liny zrobiłam mu kilka zdjęć. Śmiesznie na nich wygląda. Na koniec został pokaz fajerwerków.Wszyscy poszli usiąść na trybunach. Na samej górze usiadł Damian. Przedarłam się przez tłum.Jednak miejsce obok bruneta było zajęte. Zrobiłam smutną minę. Damian wskazał na kolana. Podeszłam i usiadłam chłopakowi na kolanach. Gdy na niebie pojawiły się pierwsze fajerwerki. Damian szepnął 'wygodnie?'.Odkręciłam się twarzą do chłopaka.
-Nie za bardzo jesteś strasznie kościsty.- szepnęłam chłopakowi do ucha. W końcu jak fajerwerki się rozbijają na niebie słabo słychać a nie chciałam krzyczeć żeby znajomi wiedzieli o czym rozmawiamy.
-Jak zostaniesz moją żoną to postaram się przytyć.
-wohoho..nie tak łatwo zostać moim mężem. Ja mam wymagania.-brunet zaśmiał się.
-Jakie? Postaram się im sprostać.
-wiesz musisz mieć wielką wille z basenem i..psa..i..konia..i..-prze
-jednorożca?- zaśmiałam się.
-oczywiście tylko żeby był różowy.
-jasne.
-czemu nie zapisujesz?
-Ja mam bardzo dobrą pamięć piękna.- zaśmiałam się.
-Udowodni.
-Gdy do ciebie mrugnąłem pierwszego dnia zarumieniłaś się. –nie sądziłam że pamięta takie szczegóły.
-hę? Zdawało ci się.-skłamałam.
-A wtedy gdy szybko biło ci serce jak przyparłem cię do drzwi też mi się zdawało?- nie mogłam znaleźć argumentu.
-Damian zobacz jak ładnie wygląda niebo!- krzyknęłam. Brunet zaśmiał się. Znajomi spojrzeli się na mnie. Tak ja umiem przykuć uwagę wszystkich. Do końca ‘pokazu’ siedziałam cicho. Później Damian odprowadził mnie pod same drzwi. Zaprosiłam chłopaka a raczej wprosił się do środka. Zrobiłam herbatę po tym poszliśmy do pokoju. Ja wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku a Damian obok mnie.
-Kiedy twój ojciec wraca?
-W niedziele.-odpowiedziałam szybko. Weszłam na Google i spojrzałam na Damiana.
-Co oglądamy?
-A co byś chciała obejrzeć ?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Jakiś wyciskacz łez.
- nie było pytania.-oglądamy horror-dodał po chwili.
-Ej no. Sam się pytałeś.
-Proponowałem.
-A co mnie to! oglądamy wyciskacz łez!
-nie krzycz.
-Ja nie krzyczę.
-Tylko?- podniósł jedną brew.
-Unoszę głos.
-Czemu nie chcesz obejrzeć horroru?
-Bo nie.
-Jak ty się lubisz ze mną drażnić.
-Uwielbiam.- uśmiechnęłam się szeroko.
-Zrób popcorn a ja wybiorę komedie.
-Ej no.
-Proszę.- dałam chłopakowi laptopa i poszłam do kuchni.
Gdy zrobiłam popcorn nasypałam do miski po czym udałam się na górę.
-Już wybrałeś?- powiedziałam przechodząc przez próg pokoju.
-owszem.-poklepał miejsce obok siebie.
-Więc co oglądamy?- usiadłam obok chłopaka.
-Lol.-spojrzał na laptopa.
-To jest komedia? - spytałam podnosząc jedną brew.
-Chyba. Występuje w nim y..-kliknął chłopak w opis.
-nie jaka Miley Cyrus.-Oglądałaś?- dodał po chwili.
-nie.-chłopak włączył film. Nawet ciekawie się zapowiada lubię takie filmy , które odzwierciedlają przeciętne życie nastolatków. Damian chciał sięgnąć po popcorn ale walnęłam go w rękę.
-Ej to bolało.–spojrzał na mnie.
-Miało boleć.
-Przeprosi.
-Przepraszam że ja poszłam po popcorn a nie ty.- pokazałam mu język.
-A teraz buziak.-wskazał na policzek.
-Serrio? Może za to że włączyłeś film chcesz buziaka bo to taki wysiłek jest.-powiedziałam z ironią.
-Może być.
-Ty wyczułeś ironie w tym zdaniu?
-ba.-zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Czułam jego oddech na moich ustach. Odruchowo zamknęłam laptopa. Brunet szybko go otworzył i spojrzał na mnie.
-ups..-lekko się uśmiechnęłam. Chłopak chciał coś powiedzieć ale wsadziłam mu popcorn do buzi.
-Włącz film bo fajnie się zapowiada.-tak jak powiedziałam tak chłopak zrobił. Pod koniec filmu powieki mi opadły...
***
Obudziła mnie fala zimna. Wstałam jak oparzona. Przede mną stał Damian ze szklanką w ręku.
-Czy ty zwariowałeś?! Nie mogłeś mnie inaczej obudzić!?
-nie mogłem. Chodź na śniadanie.-postawił szklankę na komodzie.
-Pierw musze się zemścić!- brunet zaczął uciekać wzięłam poduszkę i pobiegłam za chłopakiem. Pobiegł do sypialni mojego taty. Stanął za łóżkiem. Uniósł ręce w geście obronnym.
-Chwila przerwy.-wydyszał.
-Słabą masz kondycje.- zaczęłam walić chłopaka poduszką. Wypadły pierze więc słabo co widziałam. Nagle poczułam że upadłam na łóżko. Gdy pierze opadły. Spostrzegłam że na mnie siedzi Damian.
-Chwila przerwy.-uniosłam ręce w geście obronnym. Brunet zaśmiał się. Zaczął mnie łaskotać. Waliłam go poduszką. W końcu wpadłam na pomysł. Na komodzie stała otwarta kosmetyczka Renaty. Pewnie zapomniała zabrać. Rzuciłam poduszką w komodę. Kosmetyczka spadła wysypały się z niej mnóstwo pudrów, cieni i tuszów. Brunet przestał mnie łaskotać i spojrzał w stronę komody.
-Coś ty narobił Idioto!- krzyknęłam i zwaliłam chłopaka. Z trudem ale zwaliłam. A że leżałam na końcu łóżka chłopak upadł na podłogę.
-Zważaj na słówka piękna.-zignorowałam uwagę chłopaka i podeszłam do kosmetyczki.
-Nie! Moje pudry ! cienie!- kleknęłam przy kosmetyce. Zaczęłam zbierać.
-Kpisz sobie ze mnie?- spytał brunet klękając obok mnie.
-Nie.
-Ty się nie malujesz.
-Widocznie słabo mi się przyglądasz.-podniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy.
-Mylisz się.
-Same kosmetyki się nie pozbierają.-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Jak można tyle tego świństwa mieć.- zaczęliśmy zbierać resztę kosmetyków.
-Wiesz zastanawia mnie jedna rzecz.-chłopak spojrzał na mnie.
-Jaka?
-W szkole jest tyle dziewczyn a ty chcesz być ze mną.
-Ty nie jesteś jak inne dziewczyny nie malujesz się jesteś śliczna naturalnie i masz poczucie humoru , które uwielbiam.-uśmiechnął się uroczo. Zrobiły mu się takie śliczne dołeczki.
-Na ten uśmiech wyrywasz laski?- zaśmiałam się.
-nie coś ty mówię tekst 'Wierzysz w miłości od pierwszego wejrzenia czy mam przejści jeszcze raz?'-wybuchnełam śmiechem.
-Każda jest twoja.-dodał.
-yhym..
-Wiesz kiedyś miałem taką sweet grzyweczkę na bok i każda na mnie leciała.
-A czemu teraz nie masz?
-Bo nic nie widziałem i spowodowałem wypadek.
-Kogo zabiłeś?
-Od razu zabiłeś.
-a wiadomo.
-Tylko się nie śmiej.
-jasne.
-Wjechałem w policjanta.-próbowałam ale nie mogłam zaczęłam się śmiać.
-Ej miałaś się nie śmiać.
-Przepraszam nie mogłam się powstrzymać.-wsadziłam tusz i postawiłam kosmetyczkę na komodzie.
-No to teraz pierze.- westchnęłam.
-Powodzenia.-powiedział Damian kładąc się na łóżku. Zeszłam na dół po worek. Gdy wróciłam chłopak nadal leżał na łóżku. Zaczęłam zbierać pierze do worka. Ciągle mi się przyglądał.
-Byś się ruszył i pomógł a nie se leżysz leniu.-zepchnęłam chłopaka z łóżka.
-Ej!
-no ruszaj się bo w takim tempie do jutra nie zdążymy!- zaśmiał się. Gdy zebraliśmy pierze. Wysłałam chłopaka wyrzucić worek. Przez ten czas wzięłam prysznic. Bo pierze przy kleiły się do mojej mokrej bluzki. Gdy wyszłam spod prysznicu. Założyłam krótkie czarne spodenki i siwą luźną bluzkę. Włosy rozczesałam po czym związałam w koka. Zeszłam na dół. W kuchni przy stole siedział Damian. Na stole leżały kanapki.
-Ładnie wyglądasz.-powiedział jak mnie zobaczył.
-Tego samego o tobie nie mogę powiedzieć.-usiadłam na przeciwko chłopaka. Zaczęliśmy jeść kanapki.
-Te pierze mają dodać mi uroku piękna.
-Jakoś nie udaje się im.
-Ważne że podobam się jednej ślicznotce.-uśmiechnął się szeroko.
-Paulinie? Też tak uważam musisz koniecznie z nią pogadać.-chłopak zaśmiał się.
-Paulina nie ma takiego poczucia humoru jak ty.
-Skąd wiesz ? nie rozmawiałeś z nią.
-To moja kuzynka.- no teraz to mnie zaskoczył.
-Która jest godzina?- zmieniłam temat.
-8.37.
-he? powinniśmy być w szkole!
-ee..tam jeden dzień wolnego nie zaszkodzi.
-Chyba ci się dni pomyliły. Na wagary to jutro było iść.
-Daj telefon.
-Po co?
-Zadzwonię do wychowawczyni.
-I co jej powiesz?
-Zobaczysz.
-Ehh..ale cała winna idzie na ciebie.-dałam chłopakowi telefon. Wybrał numer i przystawił telefon do ucha.
-Dzień dobry tu tata Justyny nie przyjdzie dziś do szkoły ponieważ źle się czuje...rozumiem..dowidzen
-Pani cię pozdrawia.
-To miłe tatusiu.-powiedziałam przez śmiech.
-Tatusiem będę dla twoich dzieci.
-Nie bądź tego taki pewny.
-Lately I've been, I've been losing sleep...-usłyszałam dzwonek mojego telefonu.Pobiegłam do pokoju i odebrałam.
-Hallo?-słychać było krzyki i rozmowy.
-Kopyta ci walą.-usłyszałam śmiech Dari.
-Nie tylko cała jadę męskimi perfumami.
-Wbijaj do szkoły a nie się opierdalasz.
-Ja się źle czuje.-powiedziałam smutnym głosem.
-Jasne.
-Kto dzwoni !?-usłyszałam krzyk Damiana z dołu.
-Kto u ciebie jest?-spytała przyjaciółka.
-y..Listonosz przyniósł rachunki.-pierwsze co mi przyszło na myśl.
-dobra nie przeszkadzam. Urwę się z ostatniej lekcji i wpadnę do zoba.-przyjaciółka rozłączyła się.Zeszłam na dół.To co zobaczyłam przeraziłam się.Damian leżał na podłodze a na nim pies. Wokół chłopaka leżały kanapki.
-Hahah..co ty zrobiłeś?
-nic..siedziałem sobie spokojnie a twój pies wbiegł i zaczął wariować.
-hehe.
-Saba! do nogi! Saba!- pies posłusznie podszedł.
-Dobra psinka dobra.-pogłaskałam go.
-Chyba zła.-powiedział Damian wstając.
-Po prostu wyczuwa idiotów.-pokazałam mu język.
-I tak wiem że mnie kochasz.
-oczywiście.-usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbiegłam po czym otworzyłam. Ujrzałam mojego brata Kamila wyprowadził się kilka miesięcy temu do dziewczyny. Jest zielonokim szatynem.
-Siema!
-y..Hej co tu robisz?
-Bardziej mnie ciekawi co ty tu robisz nie powinnaś być w szkole?
-vice versa braciszku.
-Jest ojciec?
-nie ma..pojechał z Renatą do Kołobrzegu.-otworzyłam szerzej drzwi. Chłopak wszedł i usiadł w salonie. Teraz zauważyłam że ma walizkę. Musze wymyślić jak pozbyć się Damiana z domu żeby nie widział Kamil.
-Chcesz herbatę, kawę?- spytałam.
-mhy.- poszłam do kuchni.
-Musisz wyjść z mojego domu szybko.
-Czy ty mnie wyganiasz?
-nie coś ty po prostu proszę o opuszczenie mojego domu.
-za bardzo ci na tym zależy opuszczę dom za buziaka.
-wahahah..możesz pomarzyć.
-w moich marzeniach robimy co innego.
-zboczeniec.
-Justyna z kim rozmawiasz!- krzyknął brat z salonu.
-Z natrętnym kolegą!
-Kto jest w salonie?
-Mój brat.
-o..z chęcią go poznam.-zrobił krok złapałam go za ramię i cofnęłam.
-nigdy.. wont z mojego domu!- krzyknęłam. Do kuchni wszedł Kamil.
-o..sorry..przeszkodziłem wam.-zaczął się wycofywać.
-nie ..kolega właśnie wychodzi.- spojrzałam na Damian. Poszedł w kierunku drzwi. Otworzyłam. Chciałam zamknąć ale chłopak przytrzymał. Zbliżył swoją twarz i szepnął mi do ucha. ‘Do zobaczenia’. Poczułam że do kieszeni coś mi wsadził. Zamknęłam drzwi i weszłam do salonu. Walnęłam się na sofie. Przyszedł brat i usiadł w fotelu.
-Chłopak?- spytał po chwili.
-Przyjaciel. Nadal mi nie powiedziałeś po co przylazłeś.
-Postanowiłem że odwiedzę rodzinę.- westchnęłam.
-Po prostu cię wywaliła z domu.
-Można tak powiedzieć.
-Czemu?
-Widziała mnie jak rozmawiam z Kingą i od razu ją zdradzam.-włączyłam TV. Nigdy nie lubiłam dziewczyny mojego brata Martyny była taka zarozumiała. Jeszcze się farbneła na rudo nie żebym coś miała do rudego ale jej nie pasuje ten kolor.
-Żałosne..więc ile tu będziesz mieszkać?
- z kilka dni później coś znajdę.-wpadłam na pomysł żeby mnie brat nie wyspał że nie poszłam do szkoły.
-Mam dla ciebie fajny układ.
-Słucham.
-Ojciec wraca w niedziele do tego czasu możesz tu mieszkać nic mu nie powiem jak ty nie powiesz o tym że nie poszłam do szkoły.
-Spoko. Tylko wiesz ja mam w piątek urodziny.
-Ehh..nie ma mowy.
-Wiesz jeden telefon do taty i jesteś wsypana.- spojrzałam na brata.
-Czy to jest szantaż?
-owszem.–westchnęłam.
-Dobra ale jak coś zginie twoja winna.
-Przecież ojciec nie będzie wiedział że tu będę.
-eh..20 nie więcej osób do 23.00.
-o 23.00 to zaczyna się impreza.
-ups..twoja się kończy.-wstałam i poszłam na górę…
******************************************************************************************************************************************************************
Tak wiem, ten rozdział jest dłuższy od wszystkich innych i dodany o wiele wcześniej. Za wcześnie. Jest wynagrodzenie dla was ponieważ PRZEZ NASTĘPNE 2 TYGODNIE NIE BĘDZIE ŻADNEGO NOWEGO ROZDZIAŁU!!!
Rozdzial ekstra, tylko wnerwia mnie to powtorzenie na poczatku poszla i poszedlem, wiem, ze sa troche inne, ale mozna to zastrapic np. ruszyla, ruszylem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
i-need-friend.blogspot.com
Boki rozdzialik. :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się styl Twojego pisania, jak i wygląd bloga. :)
Na pewno zajrzę tu jeszcze nieraz. :*
Zapraszam Cię bardzo serdecznie na siódmy rozdział na moim blogu: http://spontanicznie-o-1d.blogspot.com/
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz. :)
Czy mogłabyś przestać w każdym komentarzu dawać link do swojego bloga?! To wkurza!
UsuńTak jak prosiłaś to tak zrobię. Nominuje Cię do Libster Award<3
OdpowiedzUsuńZa niedługo twój blog pojawi sie tam. http://lond-it-does-not-mean-forever-1d.blogspot.com/