sobota, 8 marca 2014

Rozdział 12

Nagle poczułam że boli mnie ramie. Spojrzałam na przyjaciółkę.
-Ej no.-zrobiłam smutną minę.
-Było odpowiadać na moje pytania.
-he? Jakie pytania?- podniosłam jedną brew.
-widzisz nie słuchałaś mnie.
-sorry..-wymamrotałam.
-O czym tak myślałaś?- spytała.
-y..o moim zajebistym życiu.
-nie marudzi ty nie masz dziecka z byłym.-wskazała na brzuch.
-no w sumie racja.
-Daria możemy porozmawiać?- usłyszałam za plecami. Odkręciłam się przede mną stał Kuba z Damianem.
-Jasne.-powiedziała z lekkim uśmiechem.
-y..to może ja pójdę.- poszłam w stronę szkoły.
-Justyna?- usłyszałam głos Damiana.
-jej..co znowu?
-Jaki zakład? o co ci chodziło?
-nie ważne.-zadzwonił dzwonek. Damian stanął na przeciwko mnie. Położył swoje dłonie na moich ramionach.
-O jakim zakładzie mówiłaś? –spojrzał mi prosto w oczy.
-Twoim.
-co!?- wrzasnął.
-nie zgrywaj idioty. Założyłeś się że do środy będziesz miał dziewczynę!
-nie zakładałem się!
-Filip mówił co innego!
-Co wy tu robicie!?Powinniście być w szkole!- usłyszałam krzyk dyrektorki.
-Już idziemy!- krzyknął Damian. Weszliśmy do budynku i udaliśmy się pod sale. Na szczęście nie przyszła jeszcze nauczycielka. Po chwili weszliśmy do sali. Mamy biologie czyli luz. Usiadłam w ostatniej ławce. Przede mną usiadła Daria z Kubą. A Damian gdzieś po drugiej stronie sali. Nie chciałam z nim rozmawiać. Lekcje minęły mi szybko. Na przerwach rozmawiałam z Darią. Gdy wyszłam z budynku ujrzałam przyjaciółkę podbiegłam do niej.
-Daria! Wracasz ze mną?- spytałam.
-sorry..ale idę z Kubą.
-spoko. znowu jesteście razem?
-owszem.-powiedziała z uśmiechem.
-Szczęścia.-wymamrotałam.
-Dzięki.-poszłam w stronę domu. Po drodze kupiłam sobie żelki misie. Gdy weszłam do domu. Brat siedział z kumplami na sofie. Szybko poszłam na górę. Położyłam torbę obok komody. Wyciągnąłem żelki. Usiadłam na łóżku. Wzięłam laptopa. Weszłam na fb dawno tam nie byłam. Miałam kilka powiadomień głównie z gier i oznaczeni. Spojrzałam na czata nikogo ciekawego nie było. Przejrzałam stronę główną zajadając żelki. Było mnóstwo Bestów . Kilka znajomych zmieniło zdjęcie profilowe.Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. 
Zobaczyłam zdjęcie na ,którym siedzę u Damiana na kolanach. Chłopaka poznałam po bluzie a siebie po kolorze rurek. Dodała je Paulina? Przejrzałam komentarze. Najwięcej było komentarzy typu szczęścia, powodzenia. Sięgnęłam po żelka. Nic już nie było? Zeszłam na dół wyrzucić opakowanie. Gdy wróciłam na górę spostrzegłam że napisała do mnie Daria.
Daria:
Szczęścia 
Justyna:
Jeżeli chodzi ci o te zdjęcie to my nie jesteśmy razem.
Daria :
mhy xd jak poszłaś to Damian bił się z Filipem
Justyna:
he !? o co?
Daria:
Chyba chodziło ci o kogo : P
Justyna:
wiesz?
Daria:
To logiczne że o ciebie : )
Justyna:
Ehh..już nie mają się o co bić xd
Daria:
no wiesz ty jesteś taka ładna..ej spadam bo za chwile przyjdzie Kuba ;*
Justyna:
oczywiście pa ;*
Wylogowałam się z Fb i zamknęłam laptopa. Spostrzegłam że w drzwiach stoi Damian. Zauważyłam że na policzku ma siniaka.
-Długo tu stoisz?- spytałam.
-Kilka minut.-wszedł po czym zamknął drzwi. Usiadł na łóżku obok mnie.
-Po co przylazłeś?
-Spokojnie. Chciałem porozmawiać.-spojrzałam na chłopaka.
-To dobrze się składa bo ja też chciałam z tobą porozmawiać.
-Słucham.-powiedział z lekkim uśmiechem.
-Z kim się biłeś?- wiedziałam z kim. Chciałam sprawdzić czy powie mi prawdę. Spuścił głowę.
-Nie biłem się.-wymamrotał.
-aha..a ten siniak na policzku od czego?- dotknęłam ręką policzka chłopaka. Nagle Damian podniósł głowę po czym pocałował mnie. Tak na spontana. Wplątałam palce we włosy chłopaka. Zatrąciłam się w pocałunku. W końcu się otrząsnęłam. Odepchnęłam bruneta po czym wbiegłam do łazienki. Przekręciłam zamek i osunęłam się po drzwiach.
-Justyna przepraszam otwórz!- usłyszałam po drugiej stronie.
-nie! wyjdź z mojego domu! Ja chciałam tylko rozmawiać!- krzyczałam.
-Ja też! nie mogłem się powstrzymać!
-no to masz problem! nie wyjdę do póki nie pójdziesz z mojego domu!
-ja będę tu stał do póki nie wyjdziesz!
-no i dobrze!
-super!
-extra!
-świetnie!
-zajebiście!
-zważaj na słówka!
-a co ty mój ojciec?- wrzasnęłam.
-nie ale potrafię wyważyć te drzwi!
-ojej! Już się boje Damian potrafi wyważyć drzwi ! weź się tylko nie walnij w rączkę!
-czekaj będę gadał twoim językiem!- chłopak zaczął szczekać jak pies. Wstałam. Otworzyłam drzwi . Przede mną stał Damian.
-Tylko nie w twarz!- podniósł ręce w geście obronnym. Nic nie odpowiedziałam wzięłam poduszkę i zaczęłam walić nią chłopaka. W końcu upadliśmy na podłogę i turlaliśmy się po niej jak małe dzieci. Po jakimś czasie zmęczyłam się. Chłopak to wykorzystał. Położył się na mnie.
-Jak jeszcze raz będziesz szczekał to cię uszkodzę mocniej niż Filip!
-Ty wiedziałaś?- podniósł jedną brew.
-oczywiście. Mój szpieg wszystko mi powiedział.-chłopak zaśmiał się.
-Tak bardzo za mną tęsknisz że wynajmujesz szpiega?
-jasne. Ja musze być na bieżąco.
-a właśnie jest taka jedna rzecz którą chciałam ci powiedzieć od kąd cię poznałam..-uśmiechnęłam się.
-Jaka?- spytał. 
-no bo..-przerwałam żeby zrobić napięcie.-wiesz czasy są ciężke i szpieg kosztuje.-powiedziałam na jednym oddechu.Mina chłopaka była bezcenna.Zaśmiałam się.
-no to zwolnij szpiega.
-jasne..ale mniejsza z moimi problemami.O co biłeś się z Filipem?
-Podoba ci się bransoletka?-zignorował moje pytanie.
-Odpowiedz.
-Ehh..o ciebie.
-a co ja rzecz do cholery jestem!?-krzyknełam.
-nie krzycz na mnie ja mam uczucia.
-A ja nie jestem rzeczą żeby się o mnie bić!
-no bo to nie miało tak być..-zaczął Damian.
-A jak?-dopytywałam.
-Ja chciałem z nim porozmawiać ale mnie poniosło.
-Jak mnie poniesie to będziesz miał siniaka na drugim policzku!
-Przepraszam ale ja na prawde nie zakładałem się o ciebie.
-wierze ci.-chłopak uśmiechnął się lekko.
-To podoba ci się bransoletka?-spytał.
-Owszem ale nie rozumiem co chciałeś nią pokazać.
-Że zależy mi na tobie i nie chce być przyjacielem.
-A ja przyjaciółką.-chłopak pocałował mnie namiętnie.Gdy się odsunął ode mnie powiedziałam:
-Zejdź ze mnie.
-Jasne.-wstał i wyciągnął do mnie rękę.
-oł..nie poznaje cię bez sprzeczania, bez buziaka , bez zrzucania.Jestem w szkoku.-brunet zaśmiał się.Wstałam.
-Wystarczy że mam taką śliczną dziewczynę.-zmarszczyłam czoło.
-Ejejej..nie spytałeś się.
-Przecież powiedziałaś a ja przyjaciółką.
-nie liczy się.-pokazałam mu język.
-Czy będziesz moją dziewczyną?-spytał.
-zero romantyzmu.-chłopak klęknął i wyciągnął z kieszeni żelki.
-Justyno czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?-spytał wyciągając do mnie paczkę żelek.
-O! moje ulubione żelki!-wziełam paczkę po czym usiadłam na łóżku.
-Odpowiesz na moje pytanie?-spytał Damian siadając obok.
-nie przeszkadzaj mi.-próbowałam otworzyć żelki.Damian zaśmiał się.
-Daj.-dałam chłopakowi paczkę żelek.Otworzył i mi podał.
-Ale ty silny jesteś.-powiedziałam słodziutkim głosem. Chłopak zaśmiał się.
-Bardzo.
-Czerwony czy zielony?-spojrzałam na Damiana.
-Ale co?-zapytał.
-Żelek.
-Odpowiedzi na moje pytanie.
-Tak.A teraz który żelek?-chłopak musnął moje usta.
-Zielony.-szepnął mi do ucha... 

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 11

Położyłam się na łóżku. Sięgnęłam do kieszeni. Wyciągnęłam z niej bransoletkę. Obejrzałam ją dokładnie. Jest granatowa i ma tabliczkę pisze na niej 'Believe in love'. Uśmiechnęłam się i założyłam bransoletkę.
***
-Tyśka!- krzyknął brat z dołu. Zgramoliłam się z łóżka po czym poszłam na dół. W drzwiach ujrzałam Darie.
-Chodź.- poszłam na górę a przyjaciółka za mną. Walnęłam się na łóżko a brunetka usiadł przy biurku.
-Więc z jakiej lekcji się urwałaś?- spytałam.
-Biologii.
-Och..noł.
-A po co mi biologia? co ja ogrodnik będę?
-Wiesz teraz do kopania dołów trzeba mieć studia skończone.
-wahaha..ale mniejsza z tym. Z kim poszłaś na wagary?
-Sama.-skłamałam.
-Nigdy byś nie poszła sama na wagary.
-A jednak.
-Dobra..nie było Pauliny i Damian w szkole. Obstawiam że z Damianem.
-Ehh..
-Opowiadaj.-powiedziała przyjaciółka z uśmiechem.Opowiedziałam całą historie od rana do bransoletki.
-Awww..co pisze na bransoletce?- spytała radośnie przyjaciółka.
-Believe in love.-pokazałam przyjaciółce.
-y..co to znaczy?- podniosła jedną brew.
-Uwierz w miłość.
-To słodkie.-przewróciłam oczami.
-Bardzo.
-A co robi w domu twój brat?
-Pokłócił się z dziewczyną i nie miał gdzie zamieszkać.
-Czekaj..on chodzi z tą rudą z hotelarstwa?- spytała.
-Martyną.
-Biedaczek ma pecha w miłości nie to co jego siostra.
-he?
-Z jednym zerwałaś i drugi chce z tobą być.
-Takie życie.- uśmiechnęłam się lekko.
O 18 przyjaciółka musiała iść do domu. Odprowadziłam ją po drodze wstąpiłam do Filipa.
-y..Tyśka co tu robisz? – czasami znajomi zdrabniają moje imię.
-Odwiedzam kolegę z klasy? –odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-aha.-nastała chwila ciszy.
-wpuścisz mnie do środka czy będziemy tak stać?
-jasne . wejdź.- otworzył szerzej drzwi. Poszliśmy do pokoju Filipa. Usiadłam na łóżku a chłopak naprzeciwko mnie.
-O czym chcesz rozmawiać? –spytał.
Pamiętasz jak powiedziałeś żebym nie umawiała się z Damianem?
-no tak.
-Czemu mam się z nim nie umawiać?
-Bo on..-przerwał.-założył się że do jutra będzie miał dziewczynę.
-co?!-wrzasnęłam i wybiegłam z domu Filipa. Wszystko ułożył mi się w całości. Dlatego tak nalegał żeby być razem a ja głupia zakochałam się. Ale czemu mnie wybrał? Na tyle dziewczyn w szkole wybrał sobie za obiekt mnie. Wpadłam do domu. Położyłam się na łóżku i płakałam. Myślałam że Damian jest inny ale jest takim samym dupkiem jak Kacper. Wtedy przypomniał mi się cytat 'Pozory mylą a ludzie zawodzą'. Usnęłam z myślą że jutro nie odezwę się do Damiana.
***
Wstałam i podeszłam do lustra. Wyglądałam strasznie. Miałam wory pod oczami. Poszperałam w szafce i znalazłam puder. Nałożyłam na twarz żeby ukryć te wory. Włosy związałam w kucyka. Założyłam miętową bluzę przez głowę i czarne rurki. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Wzięłam wodę. Założyłam czarne trampki i wyszłam z domu. Przed furtką stał Damian z uśmiechem. No i po co on przyszedł? Przecież dzisiaj środa zakład się skończył.
-Siema.- powiedział. Przeszłam przez furtkę.
-Cześć.-powiedziałam chłodno. Spojrzałam w oczy chłopaka. Staliśmy tak chwile w ciszy w końcu odezwał się Damian.
-Daj buziaka no.-zaczął zbliżać swoją twarz do mojej.
-pff..- Odepchnęłam chłopaka.
-Pierdol się.- krzyknęłam i pobiegłam w stronę szkoły. Brunet dogonił mnie. Złapał za rękę i odwrócił twarzą do siebie.
-Co to miało znaczyć co ja zrobiłem?- spytał.
-Zostaw mnie w spokoju ! Zakład się skończył ! Daj mi spokój!– krzyknęłam i pobiegłam do szkoły.
Zauważyłam Darie od razu się do niej przytuliłam.
-Czemu ja trafiam na samych idiotów?- wymamrotałam.
-Tyśka .. co się stało? – odsunęłam się od przyjaciółki. Spojrzałam na nią.
-Damian się stał.
-hmm? nie rozumiem. –podniosła jedną brew.
-Założył się że do dziś będzie miał dziewczynę.
-He? Z kim?
-nie wiem. Filip mi wczoraj powiedział.
-ten sam Filip co zarywał do ciebie w pierwszej klasie?
-y..no tak.
-nie sądzisz że tak powiedział bo nie chciał żebyś była z Damianem?- nagle mnie olśniło przecież Daria ma racje ale komu wierzyć. Damianowi , którego znam niedługo czy Filipowi , którego znam dłużej ?...


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

Cześć! Polecam wam bloga. Jest naprawdę super. Mimo tego żę jest dopiero prolog i 1 rozdział czyta się go bardzo fajnie :D http://who-can-say-where-the-days-goes.blogspot.com/

wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 10

*Oczami Damiana*
Gdy Justyna poszła do Dari. Poszedłem do Kuby i Filipa.
-siema!- krzyknęli.
-no siema!- odpowiedziałem.
-Ej daj głodny jestem.-powiedział Filip wskazując na ciasto.
-możesz pomarzyć to ciasto na festyn!- spojrzałem w stronę Justyny. Blondynka akurat spojrzała w moją stronę. Napotkałem jej wzrok. Mrugnąłem. Oblały ją rumieńce od razu się odkręciła. Uwielbiam jak się rumieni wtedy wygląda tak ślicznie.
-Kogo pożerasz wzrokiem?- usłyszałem głos Kuby. Spojrzałem na blondyna.
-Nie mów że Darie bo to jego była.-wymamrotał Filip.
-Nie Darie.
-Justynę?- dopytywał Kacper.
-Tak.
-A co wy razem jesteście?- spytał Filip podnosząc jedną brew.
-Chyba.
***
*Oczami Justyny*
Około godziny 16 zaczął się Festyn. Po przemowie dyrektorki. Było kilka konkurencji. Damian wziął udział w przeciąganiu liny zrobiłam mu kilka zdjęć. Śmiesznie na nich wygląda. Na koniec został pokaz fajerwerków.Wszyscy poszli usiąść na trybunach. Na samej górze usiadł Damian. Przedarłam się przez tłum.Jednak miejsce obok bruneta było zajęte. Zrobiłam smutną minę. Damian wskazał na kolana. Podeszłam i usiadłam chłopakowi na kolanach. Gdy na niebie pojawiły się pierwsze fajerwerki. Damian szepnął 'wygodnie?'.Odkręciłam się twarzą do chłopaka.
-Nie za bardzo jesteś strasznie kościsty.- szepnęłam chłopakowi do ucha. W końcu jak fajerwerki się rozbijają na niebie słabo słychać a nie chciałam krzyczeć żeby znajomi wiedzieli o czym rozmawiamy.
-Jak zostaniesz moją żoną to postaram się przytyć.
-wohoho..nie tak łatwo zostać moim mężem. Ja mam wymagania.-brunet zaśmiał się.
-Jakie? Postaram się im sprostać.
-wiesz musisz mieć wielką wille z basenem i..psa..i..konia..i..-przerwał mi chłopak.
-jednorożca?- zaśmiałam się.
-oczywiście tylko żeby był różowy.
-jasne.
-czemu nie zapisujesz?
-Ja mam bardzo dobrą pamięć piękna.- zaśmiałam się.
-Udowodni.
-Gdy do ciebie mrugnąłem pierwszego dnia zarumieniłaś się. –nie sądziłam że pamięta takie szczegóły.
-hę? Zdawało ci się.-skłamałam.
-A wtedy gdy szybko biło ci serce jak przyparłem cię do drzwi też mi się zdawało?- nie mogłam znaleźć argumentu.
-Damian zobacz jak ładnie wygląda niebo!- krzyknęłam. Brunet zaśmiał się. Znajomi spojrzeli się na mnie. Tak ja umiem przykuć uwagę wszystkich. Do końca ‘pokazu’ siedziałam cicho. Później Damian odprowadził mnie pod same drzwi. Zaprosiłam chłopaka a raczej wprosił się do środka. Zrobiłam herbatę po tym poszliśmy do pokoju. Ja wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku a Damian obok mnie.
-Kiedy twój ojciec wraca?
-W niedziele.-odpowiedziałam szybko. Weszłam na Google i spojrzałam na Damiana.
-Co oglądamy?
-A co byś chciała obejrzeć ?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Jakiś wyciskacz łez.
- nie było pytania.-oglądamy horror-dodał po chwili.
-Ej no. Sam się pytałeś.
-Proponowałem.
-A co mnie to! oglądamy wyciskacz łez!
-nie krzycz.
-Ja nie krzyczę.
-Tylko?- podniósł jedną brew.
-Unoszę głos.
-Czemu nie chcesz obejrzeć horroru?
-Bo nie.
-Jak ty się lubisz ze mną drażnić.
-Uwielbiam.- uśmiechnęłam się szeroko.
-Zrób popcorn a ja wybiorę komedie.
-Ej no.
-Proszę.- dałam chłopakowi laptopa i poszłam do kuchni.
Gdy zrobiłam popcorn nasypałam do miski po czym udałam się na górę.
-Już wybrałeś?- powiedziałam przechodząc przez próg pokoju.
-owszem.-poklepał miejsce obok siebie.
-Więc co oglądamy?- usiadłam obok chłopaka.
-Lol.-spojrzał na laptopa.
-To jest komedia? - spytałam podnosząc jedną brew.
-Chyba. Występuje w nim y..-kliknął chłopak w opis.
-nie jaka Miley Cyrus.-Oglądałaś?- dodał po chwili.
-nie.-chłopak włączył film. Nawet ciekawie się zapowiada lubię takie filmy , które odzwierciedlają przeciętne życie nastolatków. Damian chciał sięgnąć po popcorn ale walnęłam go w rękę.
-Ej to bolało.–spojrzał na mnie.
-Miało boleć.
-Przeprosi.
-Przepraszam że ja poszłam po popcorn a nie ty.- pokazałam mu język.
-A teraz buziak.-wskazał na policzek.
-Serrio? Może za to że włączyłeś film chcesz buziaka bo to taki wysiłek jest.-powiedziałam z ironią.
-Może być.
-Ty wyczułeś ironie w tym zdaniu?
-ba.-zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Czułam jego oddech na moich ustach. Odruchowo zamknęłam laptopa. Brunet szybko go otworzył i spojrzał na mnie.
-ups..-lekko się uśmiechnęłam. Chłopak chciał coś powiedzieć ale wsadziłam mu popcorn do buzi.
-Włącz film bo fajnie się zapowiada.-tak jak powiedziałam tak chłopak zrobił. Pod koniec filmu powieki mi opadły...
***
Obudziła mnie fala zimna. Wstałam jak oparzona. Przede mną stał Damian ze szklanką w ręku.
-Czy ty zwariowałeś?! Nie mogłeś mnie inaczej obudzić!?
-nie mogłem. Chodź na śniadanie.-postawił szklankę na komodzie.
-Pierw musze się zemścić!- brunet zaczął uciekać wzięłam poduszkę i pobiegłam za chłopakiem. Pobiegł do sypialni mojego taty. Stanął za łóżkiem. Uniósł ręce w geście obronnym.
-Chwila przerwy.-wydyszał.
-Słabą masz kondycje.- zaczęłam walić chłopaka poduszką. Wypadły pierze więc słabo co widziałam. Nagle poczułam że upadłam na łóżko. Gdy pierze opadły. Spostrzegłam że na mnie siedzi Damian.
-Chwila przerwy.-uniosłam ręce w geście obronnym. Brunet zaśmiał się. Zaczął mnie łaskotać. Waliłam go poduszką. W końcu wpadłam na pomysł. Na komodzie stała otwarta kosmetyczka Renaty. Pewnie zapomniała zabrać. Rzuciłam poduszką w komodę. Kosmetyczka spadła wysypały się z niej mnóstwo pudrów, cieni i tuszów. Brunet przestał mnie łaskotać i spojrzał w stronę komody.
-Coś ty narobił Idioto!- krzyknęłam i zwaliłam chłopaka. Z trudem ale zwaliłam. A że leżałam na końcu łóżka chłopak upadł na podłogę.
-Zważaj na słówka piękna.-zignorowałam uwagę chłopaka i podeszłam do kosmetyczki.
-Nie! Moje pudry ! cienie!- kleknęłam przy kosmetyce. Zaczęłam zbierać.
-Kpisz sobie ze mnie?- spytał brunet klękając obok mnie.
-Nie.
-Ty się nie malujesz.
-Widocznie słabo mi się przyglądasz.-podniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy.
-Mylisz się.
-Same kosmetyki się nie pozbierają.-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Jak można tyle tego świństwa mieć.- zaczęliśmy zbierać resztę kosmetyków.
-Wiesz zastanawia mnie jedna rzecz.-chłopak spojrzał na mnie.
-Jaka?
-W szkole jest tyle dziewczyn a ty chcesz być ze mną.
-Ty nie jesteś jak inne dziewczyny nie malujesz się jesteś śliczna naturalnie i masz poczucie humoru , które uwielbiam.-uśmiechnął się uroczo. Zrobiły mu się takie śliczne dołeczki.
-Na ten uśmiech wyrywasz laski?- zaśmiałam się.
-nie coś ty mówię tekst 'Wierzysz w miłości od pierwszego wejrzenia czy mam przejści jeszcze raz?'-wybuchnełam śmiechem.
-Każda jest twoja.-dodał.
-yhym..
-Wiesz kiedyś miałem taką sweet grzyweczkę na bok i każda na mnie leciała.
-A czemu teraz nie masz?
-Bo nic nie widziałem i spowodowałem wypadek.
-Kogo zabiłeś?
-Od razu zabiłeś.
-a wiadomo.
-Tylko się nie śmiej.
-jasne.
-Wjechałem w policjanta.-próbowałam ale nie mogłam zaczęłam się śmiać.
-Ej miałaś się nie śmiać.
-Przepraszam nie mogłam się powstrzymać.-wsadziłam tusz i postawiłam kosmetyczkę na komodzie.
-No to teraz pierze.- westchnęłam.
-Powodzenia.-powiedział Damian kładąc się na łóżku. Zeszłam na dół po worek. Gdy wróciłam chłopak nadal leżał na łóżku. Zaczęłam zbierać pierze do worka. Ciągle mi się przyglądał.
-Byś się ruszył i pomógł a nie se leżysz leniu.-zepchnęłam chłopaka z łóżka.
-Ej!
-no ruszaj się bo w takim tempie do jutra nie zdążymy!- zaśmiał się. Gdy zebraliśmy pierze. Wysłałam chłopaka wyrzucić worek. Przez ten czas wzięłam prysznic. Bo pierze przy kleiły się do mojej mokrej bluzki. Gdy wyszłam spod prysznicu. Założyłam krótkie czarne spodenki i siwą luźną bluzkę. Włosy rozczesałam po czym związałam w koka. Zeszłam na dół. W kuchni przy stole siedział Damian. Na stole leżały kanapki.
-Ładnie wyglądasz.-powiedział jak mnie zobaczył.
-Tego samego o tobie nie mogę powiedzieć.-usiadłam na przeciwko chłopaka. Zaczęliśmy jeść kanapki.
-Te pierze mają dodać mi uroku piękna.
-Jakoś nie udaje się im.
-Ważne że podobam się jednej ślicznotce.-uśmiechnął się szeroko.
-Paulinie? Też tak uważam musisz koniecznie z nią pogadać.-chłopak zaśmiał się.
-Paulina nie ma takiego poczucia humoru jak ty.
-Skąd wiesz ? nie rozmawiałeś z nią.
-To moja kuzynka.- no teraz to mnie zaskoczył.
-Która jest godzina?- zmieniłam temat.
-8.37.
-he? powinniśmy być w szkole!
-ee..tam jeden dzień wolnego nie zaszkodzi.
-Chyba ci się dni pomyliły. Na wagary to jutro było iść.
-Daj telefon.
-Po co?
-Zadzwonię do wychowawczyni.
-I co jej powiesz?
-Zobaczysz.
-Ehh..ale cała winna idzie na ciebie.-dałam chłopakowi telefon. Wybrał numer i przystawił telefon do ucha.
-Dzień dobry tu tata Justyny nie przyjdzie dziś do szkoły ponieważ źle się czuje...rozumiem..dowidzenia.-gdy mówił trzymał nos żeby nauczycielka się nie skapnęła. Jak się rozłączył wybuchnełam śmiechem.
-Pani cię pozdrawia.
-To miłe tatusiu.-powiedziałam przez śmiech.
-Tatusiem będę dla twoich dzieci.
-Nie bądź tego taki pewny.
-Lately I've been, I've been losing sleep...-usłyszałam dzwonek mojego telefonu.Pobiegłam do pokoju i odebrałam.
-Hallo?-słychać było krzyki i rozmowy.
-Kopyta ci walą.-usłyszałam śmiech Dari.
-Nie tylko cała jadę męskimi perfumami.
-Wbijaj do szkoły a nie się opierdalasz.
-Ja się źle czuje.-powiedziałam smutnym głosem.
-Jasne.
-Kto dzwoni !?-usłyszałam krzyk Damiana z dołu.
-Kto u ciebie jest?-spytała przyjaciółka.
-y..Listonosz przyniósł rachunki.-pierwsze co mi przyszło na myśl.
-dobra nie przeszkadzam. Urwę się z ostatniej lekcji i wpadnę do zoba.-przyjaciółka rozłączyła się.Zeszłam na dół.To co zobaczyłam przeraziłam się.
Damian leżał na podłodze a na nim pies. Wokół chłopaka leżały kanapki.
-Hahah..co ty zrobiłeś?
-nic..siedziałem sobie spokojnie a twój pies wbiegł i zaczął wariować.
-hehe.
-Saba! do nogi! Saba!- pies posłusznie podszedł.
-Dobra psinka dobra.-pogłaskałam go.
-Chyba zła.-powiedział Damian wstając.
-Po prostu wyczuwa idiotów.-pokazałam mu język.
-I tak wiem że mnie kochasz.
-oczywiście.-usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbiegłam po czym otworzyłam. Ujrzałam mojego brata Kamila wyprowadził się kilka miesięcy temu do dziewczyny. Jest zielonokim szatynem.
-Siema!
-y..Hej co tu robisz?
-Bardziej mnie ciekawi co ty tu robisz nie powinnaś być w szkole?
-vice versa braciszku.
-Jest ojciec?
-nie ma..pojechał z Renatą do Kołobrzegu.-otworzyłam szerzej drzwi. Chłopak wszedł i usiadł w salonie. Teraz zauważyłam że ma walizkę. Musze wymyślić jak pozbyć się Damiana z domu żeby nie widział Kamil.
-Chcesz herbatę, kawę?- spytałam.
-mhy.- poszłam do kuchni.
-Musisz wyjść z mojego domu szybko.
-Czy ty mnie wyganiasz?
-nie coś ty po prostu proszę o opuszczenie mojego domu.
-za bardzo ci na tym zależy opuszczę dom za buziaka.
-wahahah..możesz pomarzyć.
-w moich marzeniach robimy co innego.
-zboczeniec.
-Justyna z kim rozmawiasz!- krzyknął brat z salonu.
-Z natrętnym kolegą!
-Kto jest w salonie?
-Mój brat.
-o..z chęcią go poznam.-zrobił krok złapałam go za ramię i cofnęłam.
-nigdy.. wont z mojego domu!- krzyknęłam. Do kuchni wszedł Kamil.
-o..sorry..przeszkodziłem wam.-zaczął się wycofywać.
-nie ..kolega właśnie wychodzi.- spojrzałam na Damian. Poszedł w kierunku drzwi. Otworzyłam. Chciałam zamknąć ale chłopak przytrzymał. Zbliżył swoją twarz i szepnął mi do ucha. ‘Do zobaczenia’. Poczułam że do kieszeni coś mi wsadził. Zamknęłam drzwi i weszłam do salonu. Walnęłam się na sofie. Przyszedł brat i usiadł w fotelu.
-Chłopak?- spytał po chwili.
-Przyjaciel. Nadal mi nie powiedziałeś po co przylazłeś.
-Postanowiłem że odwiedzę rodzinę.- westchnęłam.
-Po prostu cię wywaliła z domu.
-Można tak powiedzieć.
-Czemu?
-Widziała mnie jak rozmawiam z Kingą i od razu ją zdradzam.-włączyłam TV. Nigdy nie lubiłam dziewczyny mojego brata Martyny była taka zarozumiała. Jeszcze się fa
rbneła na rudo nie żebym coś miała do rudego ale jej nie pasuje ten kolor.
-Żałosne..więc ile tu będziesz mieszkać?
- z kilka dni później coś znajdę.-wpadłam na pomysł żeby mnie brat nie wyspał że nie poszłam do szkoły.
-Mam dla ciebie fajny układ.
-Słucham.
-Ojciec wraca w niedziele do tego czasu możesz tu mieszkać nic mu nie powiem jak ty nie powiesz o tym że nie poszłam do szkoły.
-Spoko. Tylko wiesz ja mam w piątek urodziny.
-Ehh..nie ma mowy.
-Wiesz jeden telefon do taty i jesteś wsypana.- spojrzałam na brata.
-Czy to jest szantaż?
-owszem.–westchnęłam.
-Dobra ale jak coś zginie twoja winna.
-Przecież ojciec nie będzie wiedział że tu będę.
-eh..20 nie więcej osób do 23.00.
-o 23.00 to zaczyna się impreza.
-ups..twoja się kończy.-wstałam i poszłam na górę…

******************************************************************************************************************************************************************




Tak wiem, ten rozdział jest dłuższy od wszystkich innych i dodany o wiele wcześniej. Za wcześnie. Jest wynagrodzenie dla was ponieważ PRZEZ NASTĘPNE 2 TYGODNIE NIE BĘDZIE ŻADNEGO NOWEGO ROZDZIAŁU!!!

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 9

Porozmawiałyśmy jeszcze trochę a później obejrzałyśmy film 'Now is good'. W połowie filmu przyszedł Kuba. Przyjaciółka poszła z nim pogadać. Musiałam obejrzeć sama do końca. Gdy skończył się film przyszedł Damian. Gdy wszedł od razu mnie przytulił.
-Damian! Dusisz mnie!- chłopak oderwał się ode mnie.
-Co się stało?- spojrzał mi w oczy. 
-Nic oglądałam film.
-To czemu płakałaś?
-Zdaje ci się.
-Justyna zaufaj mi.
-no bo ona umarła a ten chłopak został sam.- zaczęłam ryczeć.
-Ehh..kobiety.-westchnął Damian.
-nie moja winna że mam uczucia.
-Ja też mam.
-Chyba ze stali.
-a co tam masz?- dostrzegłam że chłopakowi z kieszeni wystaje bransoletka. Tak mi się wydaje że to bransoletka.
-wszystkiego się dowiesz później.
-przyznaj się że lubisz nosić bransoletki a nie.-chłopak zaśmiał się.
-jasne w prost uwielbiam.
-Czekaj idę się przebrać.
-Może ci pomóc.
-Nie trzeba.-pobiegłam na górę. Weszłam do łazienki. Wytarłam łzy i umyłam twarz. Zdjęłam ubrania ale sobie przypomniałam że nie wzięłam na przebranie. Wyszłam z łazienki w bieliźnie w końcu Damian jest na dole chyba. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać ubrań.
-Ładnie się prezentujesz jak na moją przyszłą dziewczynę.- usłyszałam za plecami. Odkręciłam się.
-Miałeś czekać na dole!- krzyknęłam.
-Wiem ale mi się nudziło a tu mam świetne widoki.- wzięłam poduszkę i zaczęłam walić nią chłopak.
-Wont z mojego pokoju!- chłopak tylko się śmiał. Spostrzegłam że za brunetem jest łóżko. Walnęłam go z całej siły poduszką tylko nie przewidziałam że chłopak złapie mnie za nad garstki i upadnę z nim. Leżałam na chłopaku.
-Nie wiedziałem że tak na mnie lecisz.
-jasne..wmawiaj sobie.-wstałam z chłopaka i podeszłam do szafy.
-Nie patrz!- krzyknęłam.
-Coś jeszcze pokażesz?- spytał chłopak. Na szafce leżał misiek. Wzięłam miśka i rzuciłam w chłopaka.
-Śliczny misiek ale wole ciebie.- nic nie powiedziałam . Wzięłam czarne rurki i białą bluzkę z nadrukiem ‘OneRepublic’. Uwielbiam ten zespół. Poszłam do łazienki. Założyłam ciuchy. Gdy weszłam do pokoju Damian leżał na łóżku.
-Nie za wygodnie ci?- spytałam.
-Wygodnie ale jeszcze przydałabyś się ty. –wyciągnął do mnie ręce.
-Umiesz zrobić warkocza?- spytałam.
-Umiem.-spojrzałam zdziwiona nie sądziłam że umie.
-Nie patrz się tak na mnie. Czasami robię siostrze warkocza.
-aha..no chyba że tak.-usiadłam na łóżku.
-Siadaj tu.-wskazał na kolana.
-A co to za różnica?- wstałam i usiadłam chłopakowi na kolanach.
-muszą być jakieś plusy że robię tobie warkocza.
-Jak mi splączesz włosy to cię skopie.-chłopak zaśmiał się.
-Ty byś tylko mnie kopała?
-nie miałabym kogo wkurzać.
-o..Tylko po to ci jestem potrzebny?
-nie ja lubię z Tobą gadać.
-Tylko?
-oj nie marudzi.-pocałowałam chłopaka w policzek. Po chwili Damian powiedział mi że już.Wstałam i przejrzałam się w lustrze nawet ładnie wyglądał.
-no ładnie.-powiedziałam wchodząc do pokoju.
-cieszę się że podoba ci się.-wskazał na policzek.
-dostałeś już dwa buziaki w tym dniu. 
-dla mnie za mało.-pocałowałam chłopaka w policzek. Brunet wstał.
-Fanka OneRebulic?-spytał z lekkim uśmiechem.
-Uwielbiam ten zespół.-wzięłam telefon i zeszłam po schodach a Damian za mną.
-Chyba niedługo będą mieli koncert w Polsce.-powiedział Damian.
-Zgadza się.
-Zawsze chciałam jechać na koncert.-dodałam po chwili.
-To nie jedziesz?-założyłam buty.
-Nie.-otworzyłam drzwi.Brunet wyszedł a ja za nim.Zamknęłam drzwi.Przez całą drogę do szkoły wygłupialiśmy się.Po drodze wstąpiliśmy do domu Damiana po ciasto.Pod szkołą stała Daria poszłam do niej a Damian do chłopaków z naszej klasy.
-Hej!-przywitałam się.
-Cześć gdzie masz ciasto na festyn?
-Mój przyjaciel go trzyma i obawiam się że zostanie zjedzone przez chłopaków.-przyjaciółką zaśmiała się.Spojrzałam w stronę Damiana.Chłopak mrugnął do mnie.
Poczułam że policzki mnie szczypią. Spojrzałam szybko na przyjaciółkę.
-nie powinni.
-mam nadzieje..ale mniejsza o to..jesteś z Kubą?
-Porozmawialiśmy szczerze i zostaliśmy przyjaciółmi.
-A powiedziałaś o ciąży?
-Nie.
-Czemu?
-Jeżeli Kubie powiem ze jestem w ciąży będzie chciał do mnie wrócić.
-To dobrze.
-Właśnie nie...chce żeby wrócił do mnie bo mnie kocha a nie dla dziecka...


*********************************************************************************


PRZEPRASZAM że tak długo musieliście czekać na 9 rozdział, ale totalnie nie miałam weny :(

środa, 20 listopada 2013

Rozdział 8

Obudziłam się o 7.00.Spojrzałam przez okno świeciło słońce. Postanowiłam że założę krótkie miętowe spodenki i czarną bokserkę. Związałam włosy w kucyka. Gdy brałam torbę usłyszałam dźwięk sms'a. Wzięłam telefon do ręki. Odblokowałam. Dostałam sms'a od Damiana? Nie przypominamy sobie żebym dawała mu mój numer telefonu.
Od Damiana:
czekam pod twoim domem piękna ;*
Uśmiechnęłam się. Nic nie odpisałam. Zeszłam na dół. Założyłam trampki i wyszłam z domu. Przed domem stał Damian.
-Cześć.-powiedziałam przechodząc przez furtkę.
-Siema. Co tak długo?- ruszyliśmy w stronę szkoły.
-Mogłeś mnie uprzedzić że przyjdziesz.
-Możesz wcześniej wstawać.-spojrzałam na chłopaka.
-Możesz wolniej iść.
-Nie przywitałaś się ze mną.
-Powiedziałam cześć.-wskazał na policzek.
-wohoho..przez ciebie nie zjadłam śniadania.
-Chcesz?- wskazał na kanapkę.
-nie bo pewnie zatruta.-chłopak zaśmiał się.
-nie otruł bym cię.
-a wiadomo.
-Taka ślicznotka musi żyć.
-dobra..słodzisz mi..co chcesz?
-no bo wiesz ja codziennie pokonuje tyle drogi żeby przyjść po ciebie więc jakaś zapłata przydałaby się.
-nie musisz przychodzić.
-muszę a co jakby cię ktoś napadł? albo byś się przewróciła?
-jakoś przez rok i pół nic mi się nie stało.- potknęłam się upadłam.
-Damian! To przez ciebie!
-a co ja zrobiłem?- spojrzał na mnie zdziwiony.
-sam przed chwilą powiedziałeś że co by się stało jakbym upadła!
-Daj pomogę ci.-wyciągnął do mnie ręce.
-Nawet mnie nie dotykaj.
-Wolisz leżeć na tym chodniku?- podniósł jedną brew.
-Tak! Jest taki wygodny! w przeciwieństwie do ciebie same kości!
-To samo mogę powiedzieć o tobie.-wstałam z trudem ale wstałam.
-skąd masz mój numer?- spytałam.
-co?- udawał idiotę.
-Mój numer skąd masz?
-no..y..dałaś mi.
-Jakbym ci dała to bym pamiętała.
-widocznie zapomniałaś.
-Damian!- krzyknęłam.
-zapisałem sobie.
-czy ty grzebałeś w moim telefonie?- podniosłam jedną brew.
-Tylko numer zapisałem.
-Jasne.-dostrzegłam moją przyjaciółkę.
-Byłaś ślicznym dzieckiem.- walnęłam go w głowę.
-Pedofil!- wrzasnęłam.
-Ej to nie było miłe piękna.
-To nie miało być miłe piękny.
-Piękny to może być gej.
-no właśnie Damian.-chłopak chciał coś powiedzieć ale pobiegłam do Dari.
-Hej!- krzyknęłam.
-Hej! widzę że masz towarzysza w drodze do szkoły.
-Jasne ale przez tego mojego ‘towarzysza’ śniadania nie zjadłam.-zrobiłam smutną minę.
-och..biedactwo. Nie dał ci nic do jedzenia?
-nie dał szkoda mu na mnie pieniędzy.- zaśmiałam się.
-Ehh..co ty masz za chłopaka.
-Przyjaciela.-poprawiłam przyjaciółkę.
-Serrio? Jeszcze nie jesteście parą?
-znaczy no pytał się mnie.
-a ty się nie zgodziłaś.
-nie uważasz że to trochę za wcześnie? Znamy się tylko tydzień.
-Na miłość nigdy nie jest za wcześnie.
-ale niedawno byłam z Kacprem.
-ahh..te twoje wymówki.- westchnęła przyjaciółka. –no i dobrze że nie jesteś z Kacprem to dupek. Każdą wykorzystuje.
-Może się zmieni.
-Takie osoby nigdy się nie zmienią.
-dobra..powiedz mi lepiej jak tam sprawy z Kubą?
-y..nie gadam z Kubą.
-a powiedziałaś mu?
-jeszcze nie. Chodź bo za chwile zaczną się lekcje. –kiwnęłam głową i ruszyłyśmy w stronę szkoły.
Gdy skończyły się lekcje zaczął padać deszcz. Wyszłam ze szkoły i próbowałam znaleźć Damiana. Chce go przeprosić za to że tak na niego nakrzyczałam. Zobaczyłam że stoi pod drzewem. Przedarłam się przez tłum i pobiegłam do chłopaka. Od razu go przytuliłam.
-Przepraszam ze rano na krzyczałam na ciebie.-chłopak zaśmiał się. 
-Wybaczam ci. –pocałowałam chłopak w policzek. Dał mi swoją bluzę. Odprowadził mnie pod same drzwi.
-dziękuje że mnie odprowadziłeś.
-spoko.- zdjęłam bluzę i dałam chłopakowi.
-Przyjdę o 16.00.-spojrzał mi w oczy. Moje serce zaczęło szybciej bić?
-hę?
-no o 16.00 jest ten festyn.
-Tylko że ja idę z Darią.- skłamałam. Mina chłopak była bezcenna. Zaczęłam się śmiać.
-Osz ty! Okłamałaś mnie. Tak pogrywasz.-zaczął mnie łaskotać.
-Damian! przestań!
-Liczyłem że znowu mnie pocałujesz.-przestał mnie łaskotać.
-pff...-zrobił smutną minę. Odkręciłam się i otworzyłam drzwi. Gdy wchodziłam poczułam że Damian klepną mnie w tyłek. Miałam się odkręcić ale chłopak zamknął drzwi.
-Justyna to ty?- usłyszałam krzyk ojca z salonu.
-Tak.-powiedziałam obojętnym tonem. Pewnie zauważyliście że z ojcem w ogóle nie rozmawiam. Tylko wtedy gdy coś chce. Weszłam do salonu. Ojciec siedział z Renatą na sofie a obok ich stały walizki. Usiadłam w fotelu.
-Za godzinę mamy samolot wyjeżdżamy na tydzień.-powiedział ojciec.
-Gdzie?- powiedziałam bez entuzjazmu.
-Do Kołobrzegu.-a co oni będą tam robili tydzień? Po ostatnim ich wypadzie bym miała rodzeństwo ale Renata poroniła.
-Masz klucze.-dał mi do ręki.
-Nie rozwal domu.
-Jasne.- wzięli walizki i wyszli z domu. Zamknęłam drzwi. Walnęłam się na sofie. Wyciągnęłam telefon. Wybrałam numer Dari. Po drugim sygnale odebrała.
-Hallo.- usłyszałam głos przyjaciółki.
-Za hallo to w łeb dają.-przyjaciółka westchnęła.
-Co chcesz?
-Wbijaj do mnie.
-Będę za 15 minut.
-Spoko. Czekam.-rozłączyłam się.
Przez ten czas zjadłam obiad. Gdy usłyszałam że ktoś puka wstałam i podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez judasz. Ujrzałam przyjaciółkę. Otworzyłam drzwi.
-Hej!
-Cześć. Wejdź.-przyjaciółka weszła a ja zamknęłam drzwi. Weszłam do salonu i walnęłam się na sofie znowu.
-A więc miałam popatrzeć jak się opierdalasz w domu?- spytała brunetka siadając w fotelu.
-Nie lubię sama siedzieć w domu.
-Było zadzwonić po Damiana.
-No co ty nie powiesz.-pokazałam przyjaciółce język.
-Gdzie twój tata?
-Pojechał do Kołobrzegu z Renatą. Na samą myśl co oni będą tam robić rzygać mi się chce.-dziewczyna zaśmiała się.
-Zwiedzać.
-Jasne tak jak ostatnio.
-Czyli masz chatę wolną. Kiedy robimy imprezę?- spytała radośnie przyjaciółka.
-oh..noł. Po ostatniej imprezie nie mogę znaleźć wazonu.-zaśmiała się.
-pamiętam przez cały dzień go szukałaś. A tata skapnął się?
-nie przesadzaj. Ojciec się nie skapnął ale Renata to pewnie coś podejrzewa.
-no szkoda. Bo wiesz ja mam niedługo urodziny.
-Jakbym mogła zapomnieć.
-Ale ojciec wyjeżdża w piątek w delegacje więc w sobotę będę miała chatę wolną.-mama Dari zostawiła ją jak miała 8 lat. Mieszka z ojcem.
-Ty? Przecież w ciąży jesteś.
-nie będę piła.
-nie o to chodzi. Możesz poronić.
-Będę uważać.
-A jak układa ci się z Kubą?
-nie rozmawiamy. Jak pieczenia ciasta na festyn?
-nooo..upiekłam.
-serrio? przecież ty wodę w czajniku potrafisz spalić?
-wtedy byłam mała. Trochę było czarne ale chyba jadalne.
-Jak to chyba?
-Damian wyrzucił.-zrobiłam smutną minę.
-oj...

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 7

-Daj pomogę ci.-wziął ode mnie kask.
-Zamknij oczy.-podniosłam jedną brew.
-hę?- chłopak westchnął.
-Zamknij oczy. 
Zamknęłam oczy. Czułam oddech chłopaka na swoich ustach. Po chwili miałam kask na głowie. Otworzyłam oczy. Damian wsiadł na motor.
-Wiedz że jak mnie wywieziesz mój prawnik znajdzie cię.-powiedziałam wsiadając na motor. Chłopak zaśmiał się. Odpalił motor. Przytuliłam się do chłopaka. Po 20 minutach byliśmy pod moim domem.
-Dziękuje za to że nie spałam na moście i że mnie przywiozłeś do domu.
-Przyjemność po mojej stronie.- chciałam pocałować chłopaka w policzek ale Damian miał inne plany przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Tak jak nikt inny. Gdy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam w jego oczy zobaczyłam w nich radość.
-Przepraszam ale ciężko się jest powstrzymać gdy się kogoś kocha a ta osoba nie chce być z tobą.-w jego głosie można było wyczuć smutek.
-To nie tak że ja nie chce z tobą być.
-Więc jaki jest powód ?-podniósł jedną brew.
-Znam cię tylko kilka dni.-powiedziałam patrząc na buty. Chłopak chyba zrozumiał że kłamie.
-Znasz mnie kilka dni no i co z tego? Jakbyś znała mnie rok nic by to nie zmieniło. Jeżeli nic do mnie nie czujesz powiedz mi zrozumiem.
-Damian ..daj mi to przemyśleć.-chłopak pocałował mnie w czoło. Założył kask i pojechał w stronę domu. Gdy zniknął za zakrętem weszłam do domu 
Gdy weszłam do domu usłyszałam kłótnie dobiegające z kuchni. Pewnie tata kłóci się z Renatą. Szybko przeszłam przez salon żeby nie słyszeli. Pewnie się nie skapnęli że mnie w domu nie było przez noc. Weszłam po schodach. W pokoju zostawiłam telefon i pobiegłam pod prysznic. Gdy wyszłam spod prysznicu założyłam luźną bluzkę i siwe dresy. Wysuszyłam włosy. Związałam w luźnego koka. Położyłam się na łóżku i myślałam o Damianie. Ja się chyba w nim zakochałam.
***
Spacerowałam deptakiem myśląc o moim życiu. Nagle zauważyłam że na desce jedzie moja koleżanka z klasy Natalia. Jest wysoką szatynką o piwnych oczach. Włosy zawsze ma związane w koka. Bardzo ją lubię.
-Siema! Gdzie tak mkniesz!- krzyknęłam dziewczyna odkręciła się.
-o..siema! Jadę do Filipa!- podjechała bliżej mnie.
-Do twojego Filipa?- podniosłam jedną brew.
-Jeszcze nie mojego.-zaśmiałam się.
-Jaki masz plan?
-no wiesz ..ten co zawsze..zgrywać nie dostępną żeby nie wyjść że jestem łatwa.
-sami swoj.- dziewczyna zaśmiał się.
-Domyśla się Damian? -spytała.
-nie no coś ty..ja się z Damianem …y..tylko przyjaźnie.-zrobiłam niewinny uśmieszek.
-Jasne..jasne..ja ciebie dobrze znam.
-nawet za dobrze.
-Ej słyszałam że Daria jest w ciąży.-zmarszczyłam czoło.
-no jest. Kto ci to powiedział?- dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.
-No to się w kopała.- Paulina.-dodała po chwili.
-Tak myślałam. Rozpowiada wszystkim żeby zemścić się na Dari bo zabrała jej chłopaka.
-Dokładnie. Dobra ja uciekam bo za pięć minut mam być u Filipa.
-Spoko. Powodzenia.
-Tobie również.
-Pozdrów Filipa.-Dziewczyna zaczęła się oddalać.
-spoko!- krzyknęła i zniknęła za zakrętem. Poszłam dalej deptakiem rozmyślając o Damianie. O tym co powiedział. Ufam mu ale boje się ze mnie wykorzysta. Damian jest zabawny dobrze się z nim dogaduje jest inny niż byli. Ma coś w sobie co przyciąga mnie do niego ale słowa Filipa ciągle krążą mi po głowie ‘nie umawiaj się z nim’. Nagle spostrzegłam ze ktoś idzie za mną odkręciłam się to był Kacper. Jest wysokim szatynem o zielonych oczach. Dwa tygodnie temu zerwałam z nim. Był ze mną dla zakładu.
-Po co za mną leziesz!- warknęłam.
-Masz coś w sobie taką siłę co przyciąga mnie do ciebie.- zaczął zbliżać się do mnie.
-Idź z tą twoją siła jak najdalej ode mnie!- odepchnęłam go.
-Wróć do mnie.
-Ile ci za to dadzą pięćdziesiąt złoty sto więcej? Mogę ci zapłacić i daj mi spokój.
-Ja żałuje tego nie chciałem żeby tak wyszło.
- Ale tak się stało nie wrócę do ciebie.
-Nie wierzę że tak szybko zapomniałaś o mnie.-oparł swoje czoło na moim.
-Kacper nie utrudniaj mi tego.- wyminęłam chłopaka. Gdy wróciłam ze spaceru było już późno. Przebrałam się w piżamę. Położyłam na łóżku. Po chwili usnęłam

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 6

-no nie myśl sobie że ja upiecze za ciebie ciasto.
-aaa..zapomniałam.
-co ty byś beze mnie zrobiła. 
-zginęła.- nastała chwila ciszy.
-To teraz pieczemy te ciasto czy później?- spytałam.
-wiesz mi to obojętnie możemy nawet za tydzień upiec ale sądzę że pani będzie potrzebne w poniedziałek.- walnęłam chłopaka poduszką.
-za co?- powstrzymałam się od odgryzienia.
-Wystarczyło słowo teraz.-powiedziałam oburzona chłopak położył się na mnie.
-Justynko czy upieczesz teraz ze mną ciasto?
-nie brzmisz przekonująco i jesteś ciężki.-przekręciłam się tak że leżałam na chłopaku.
-Lepiej.-powiedziałam.
-Chyba dla ciebie.-znowu się przekręcił. Przeturlaliśmy się tak na koniec łóżka.
-Damian zaraz spadniemy!- Chłopak nie posłuchał mnie. Przekręcił się i spadliśmy na podłogę.
-Mówiłaś coś?- zaśmiał się.
-Że jesteś idiotą.
-Przystojnym idoitą.
-wszystko mnie boli przez ciebie.
-mogę cię pomasować jak chcesz.-poruszał znacząco brwiami.
-nie widzę takiej potrzeby.
***
Od godziny myślimy jakie ciasto upiec.
-y.. Rafaello?- powiedział Damian.
-nie umiem.
-Kremówka?
-za trudny.
-Sherek?
-Ehh..
-Może sernik.
-nie. Daj ja poszukam.-chłopak podał mi notes z przepisami swojej mamy. Przekręciłam stronę.
-wiem! szarlotkę.
-Ehh..no dobrze.-chłopak wyjął wszystkie potrzebne składniki. Ja tworzyłam masę a Damian mi się przyglądał. W końcu zaczęło mnie to wkurzać.
-Będziesz mi się tak przyglądał czy mi pomożesz?- spytałam. Chłopak wstał. Poczułam jak jego ciepłe ręce oplatają mnie. Szepnął mi do ucha 'Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cię pocałować'. Poczułam że policzki mnie szczypią.
-Damian przeszkadzasz mi ja tu tworze coś co nazywa się szarlotka.-chłopak zaśmiał się.
-Podaj mi mąkę.
-Jasne.-widziałam kątem oka jak podchodzi do szafki.
-Justyna?- odkręciłam się chłopak sypnął mi mąką w twarz.
-Damian!- wrzasnęłam. Zaśmiał się.
-chciałaś mąkę.- zrobił niewinny uśmieszek. Wyszłam z kuchni.
-Justyna gdzie idziesz?- usłyszałam za plecami.
-Jak najdalej od ciebie!- krzyknęłam wchodząc po schodach. Weszłam do łazienki. Umyłam twarz. Zeszłam na dół. W kuchni na stole siedział Damian. Jadł jabłko. Posłałam mu mordercze spojrzenie. Podeszłam do szafki i kontynuowałam robienie masy.
-wiedziałem że przyjdziesz jak się stęsknisz.-odezwał się po chwili.
-pff...Damian mam prośbę?- powiedziałam najsłodszym głosem jakim umiałam.
-Jaką piękna?
-Udław się.-zaśmiał się.
-Jakbym się udławił kto by cię wkurzał?
-Znalazł by się jakiś.-chłopak zeskoczył ze stołu i przytulił mnie od tyłu. Szepnął do ucha 'nie pozwoliłbym na to'. Po ciele przeszły mnie ciarki bo zrozumiałam że na prawdę zależy mu na mnie.
-o czym tak myślisz?- spytał.
-Czy sam się ode mnie odsuniesz czy mam użyć siły.-skłamałam.
-Nie uderzyłaś byś mnie za bardzo mnie kochasz.-no teraz to mu nawrzucam. Odkręciłam się. Odepchnęłam chłopaka upadł na podłogę.
-przestań mi przeszkadzać! chce skończyć te ciasto i iść stąd! mam dosyć oglądania twojej mordy! więc bądź tak łaskawy usiądź z boku i zamknij się!
-przepraszam …chcesz ?- pokazał na jabłko. Odkręciłam się do masy. Zacisnęłam pięści.
-kuźwa z kim ja się zadaje.-wymamrotałam.
-Słyszałem!- krzykną Damian siadając na stole 
-co tak śmierdzi!- krzyknął Damian. Oderwałam wzrok od telefonu i spojrzałam na chłopaka.
-nie wiem ..może to..szarlotka!- wrzasnęłam. Pobiegłam i wyjęłam ciasto z piekarnika.
-no cukierniczką to ty nie zostaniesz.-postawiłam ciasto na stole.
-czemu? 
-Bo jak zaczniesz piec w szpitalu nie wyrobią.
-Co ty chcesz ciasto jest kruche trochę czarne od dołu ale powinno być jadalne.-chłopak zaśmiał się.
-Trochę?- podniósł jedną brew.
-Sam byś lepiej nie upiekł.-pokazałam mu język.
-jasne..co z tym 'ciastem' robimy?
-Smacznego Damianek.- podsunęłam chłopakowi ciasto bliżej i uśmiechnęłam się szeroko.
-pff..-wziął ciasto i podszedł do kosza.
-ej co ty robisz!- krzyknęłam siadając na stole.
-Wyrzucam te twoje 'ciasto'.- wrzucił do kosza. Zrobiłam smutną mnie. Podszedł do mnie. Oparł swoje czoło na moim.
-nie smutaj. Pogadam z moją mamą i upiecze ciasto.
-nie o to mi chodzi.
-To o co?
-Pamiętasz gdy w szkole pytałeś się mnie czy jesteśmy razem?
-Pamiętam. Chcesz mi powiedzieć że tak?- Zeskoczyłam ze stołu niechcący musnęłam usta chłopaka. Wzięłam telefon.
-nie ty nie rozumiesz. My nie możemy być razem.-łza spłynęła mi po policzku. Wytarłam ją. Poszłam założyć buty. Chciałam pociągnąć za klamkę ale nie było mi dane wyjść. Damian zagrodził mi sobą drzwi.
-Czemu nie możemy być razem?- dopytywał.
-Damian daj mi wyjść.
-Dam ci wyjść ale nie odpuszczę tak łatwo. Wrócimy do tej rozmowy.-odsunął się pociągnęłam za klamkę i wyszłam z Domu. Powoli otworzyłam furtek bo Damian ma psa nie chciałam żeby uciekł. Ma pitbulla wabi się Fuks. Gdy zamknęłam furtkę usłyszałam że ktoś mnie woła odkręciłam się w stron Domu. Po schodach schodził Damian.
-Co znowu?- spytałam obojętnym tonem.
-Nie znasz drogi do domu.
-Nie martw się. Jakiś przystojniak by mnie z chęcią odprowadził.
-Mówiłaś o mnie? To takie miłe. –zmrużyłam oczy.
-Pewnie zazdrosny byś był.
-O ciebie zawsze. Chodź.-poszłam za chłopakiem. Weszliśmy do garażu w rogu stał motor. Jest czarny z fragmentami niebieskiego. Damian wsiadł na motor.
-Co tak stoisz siadaj.
-To ja wole iść na spacerek.
-Jasne to tylko 5 kilometrów. Co to dla ciebie.-wyczułam sarkazm w tym zdaniu. Zmrużyłam oczy.
-Nie tak dużo.-pokazałam mu język. Już miałam iść ale Damian załapał mnie za rękę.
-czekaj..jechałaś kiedyś motorem?- podniósł jedną brew.
-nigdy.
-nie wywiozę cię i nie zgwałcę w lesie.
-Nie myślałam o tym ale teraz się boje.-chłopak zaśmiał się.
-Justyna zaufaj mi.- uśmiechnął się uroczo. Podał mi kask. Nie mogłam założyć . Chłopak zaczął się śmiać ale spojrzałam na niego i się uspokoił. Zszedł z motoru...